sobota, 16 kwietnia 2011


Minął ponad miesiąc od katastrofy, a ja wciąż czuję wyimaginowane wstrząsy. Dzieci szybko się przystosowały do nowej sytuacji. Mój czteroletni synek potrafi wytłumaczyć obcej osobie, że jest tutaj, ponieważ w jego kraju earthquake zniszczył fabrykę prądu i teraz jest tam brudne powietrze, które nie jest dobre dla dzieci. Tęskni za swoimi przyjaciółmi, tak samo jak ja. Staram się by te wakacje były dla nich przesycone rodziną, zajęciami, których nie mają tam na co dzień, więc zbieramy szyszki, rzucamy kamieniami, chodzimy po łąkach, palimy w kominku, robimy ulubione cooking class....., pewnie później zatęsknią za tym. Piękną sakurę oglądamy tylko na zdjęciach.

"Mamo, w radio pan powiedział, że kupuje biedronki, ja też bym chciał, słyszałaś?" :)))

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Olo nie wie że u nas występuje takie zjawisko jak pasztet z biedronki, ciekawe czy teżby chciał miec...

Grażyna pisze...

albo pasztet z anonimowych michalskich na przykład...