poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Choroba...

Gdyby bardzo się uprzeć można powiedzieć, że znacznie się ochłodziło, temperatura ze stale utrzymujących się 32C, spadła kilka razy poniżej 30C. Podczas wczorajszego wieczornego spaceru zrobiło się nam jakby zimno przez chwilę ... tak, tak, to możliwe było przecież 28C. Zaczynamy prawdopodobnie przyzwyczajać się i pewnie noszenie wełnianej czapki i kozaków przy 20C to tylko kwestia czasu :)

Kilka ostanich dni to zmaganie się z przeziębieniem. Katar, kaszel i przeraźliwy ból gardła. Za kilka dni lecimy na wakacje, więc faszeruję Olafa czym się da, sama próbuję wszystkich babcinych sposobów. Na razie rezultaty nie są powalające na kolana, to raczej choroba powala mnie... Marzy mi się soku malinowy i ciepłe domowe konfitury! Ktoś może mi podrzucić?