poniedziałek, 28 lutego 2011

Jak edukować i nie straszyć?

Czasem nachodzą mnie takie myśli, że mam już duże dzieci, z którymi można robić coraz ciekawsze rzeczy. Od czasu do czasu staramy się korzystać z przywilejów Tokyo i odwiedzać różne polecane miejsca. Wybraliśmy się do Fire Station Museum. Myślę, ze cała wycieczka bardzo im się podobała. Japońskie muzea nie tylko biernie pokazują, ale na prawdę edukują i dają szansę fajnie się pobawić..., nie tylko dzieciom. Fajnie było siedzieć w ratunkowym helikopterze, czy zobaczyć jak wóz strażacki wygląda od środka, a makiety miasta i 'symulacje' akcji ratunkowych przyciągnęły nie tylko dzieci.
Gdy w głowie czterolatka wszystko się przetrawiło, wieczorem słyszę spod kołdry wystraszony głos: "Mamo, ja nie chcę, żeby u nas był fire". Uspakajam i mówię, że nie będzie, bo przecież nie palimy w domu ogniska, nikt nie pali u nas papierosów, a gazem operują tylko rodzice i wiedzą jak się z tym obchodzić. Nie wspominam w ogóle nic o instalacjach i ewentualnym zagrożeniu, bo pamiętam swoje przerażenie gdy w moim dziecięcym pokoju w ścianie coś zaczęło się palić i iskrzyć. Chyba podziałało, leży spokojnie i zasypia. Za chwilę: "A jak w innym mieszkaniu w budynku coś się stanie?". No tak, ma rację, tam przecież może ktoś palić i nie uważać. Cieszę się, że tak logicznie myśli i uspakajam mówiąc cichutko o zaawansowanych systemach przeciwpożarowych, o czujnikach, alarmach, wodzie z sufitu.
Zasypia.

Nad ranem nawiedza Japonię trzęsienie ziemi o sile 5,2 st. w skali Richtera, na tej samej wyspie, na szczęście daleko od Tokyo. Tę wiadomość zastawiam już dla siebie.

piątek, 18 lutego 2011

Zimno

"Mamo, w tym Tokyo teraz jest za zimno. Olo chciałby dziś iść do samolotu i do Malizny lecieć. Tam jest ciepło i wrócić jak będzie w Tokyo lato, ok? " - słyszę od synka, gdy wracamy ze szkoły i wieje taki wiatr, że z trudem utrzymuję wózek z Mają. "Też bym chciała" - mówię.
Zimy w Tokyo są łagodniejsze od naszych polskich. Temperatura nie spada poniżej zera. Ale zimny dzień, połączony z bardzo suchym obecnie powietrzem i zimnym wiatrem potrafi ochłodzić nawet najwytrwalszego. Suche powietrze w tym roku daje nam się w znaki szczególnie. Nie wiem już jaką ilość kremu zużyłam na ręce, a buźki dzieci mimo kremu, są jakby popękane.
Czekamy wiosny.

niedziela, 13 lutego 2011

"Maja ma two latka"



Wciąż jeszcze bardzo malutka, ale rozgadana bardzo. Od czasu jak zaczęła mówić, mówi bez przerwy. Do nas, do siebie, do Lali, do Elmo, do butów, zawsze głośno, nie tylko gdy brat jest w pobliżu. Jakby w ten sposób pokazywała, że istnieje. Uwielbia robić bałagan i "clean up", obrażać się, chować całą siebie w swoich rączkach i bronić się swoimi ząbkami. Bez skrupułów mówi czy lubi, czy nie lubi. Dziś lubi pomidorka, jutro nie lubi, dziś lubi wujka, jutro nie, rano nie lubi mamy, wieczorem lubi, przez to każdy dzień z Mają nie jest nudny. Tylko swojego "wózeka (wózka): nie lubi" nigdy.

Kilka dni temu zdmuchnęła dwie świeczki i śpiewa sobie teraz sama co dzień: "happy birthday Majaaaa!" :)



niedziela, 6 lutego 2011

Piłka


Wczoraj Olaf dostał swoją pierwszą piłkę nożną. Gdy oznajmił, że będzie z nią szedł spać, nic nie miałam przeciwko.
Tylko przypomniała mi się pewna noc. Była zima. Dostałam sanki, szare, metalowe rurki i deski, pamiętam jak dziś.., a minęło już od tego czasu kilka dobrych lat... i też zaciągnęłam je do łóżka.

sobota, 5 lutego 2011

In english

Wczoraj zdałam sobie sprawę, że moje małe dziecko już prawie pół roku chodzi do szkoły..., zawsze z lalą. Nie jest tam najmłodsza, ale zdecydowanie najmniejsza. W tym tygodniu złożyła pierwsze zdanie po angielsku:
"Jacqui, more juice please".
Proste, wiem, a ja jestem po prostu strasznie z niej dumna.


wtorek, 1 lutego 2011

Rozmowa z Mają....

Maja mówi: Maja ydzi
Mama: Maja siedzi?
Maja: Nie. Maja ydzi
Mama: Maja widzi?
...Maja: Nie. Maja ydzi
Mama: Maja idzie?
Maja: Nie. Maja ydzi!!! Maja ydzi!!! ydzi!
Mama: Aaaa Maja ydzi!!!
Maja: Tak. Mamo.

?????