Pamiętam tę chwilę, uczucie, światło latarni i mróz na policzkach gdy stanęłam pierwszy raz w życiu na lodzie. Teraz przyszedł moment, kiedy ja stoję za małymi pleckami i staram się utrzymać ślizgające nóżki.
środa, 27 stycznia 2010
sobota, 23 stycznia 2010
Po podróży
Po trzytygodniowej podróży w australijskim lecie wracamy do realiów japońskiej zimy.
Australia po raz drugi nie rozczarowała mnie, ujęła swoim pięknem, otwartością ludzi, przestrzenią. Podróż z dwójką małych wciąż dzieci nie była łatwa, ale udało nam się poczuć klimat Melbourne, Canberry, wspiąć się na Górę Kościuszki w deszczu i słońcu na przemian, patrzeć na Great Ocean Road i przywitać nowy rok patrząc na Harbour Bridge w tysiącem innych szaleńców. Był też czas na spotkanie po latach z sydneyowskimi przyjaciółkami, za którymi już mocno tęsknię. Całą naszą trasę zaplanowała, przy współpracy z Lonely Planet najlepsza planistka jaką znam :) (dzięki Mireczko).
Z racji rozjazdów nie wysłałam w tym roku życzeń, dziękuję wszystkim za pamięć o nas i życzę spokojnego i zdrowego 2010.
Australia po raz drugi nie rozczarowała mnie, ujęła swoim pięknem, otwartością ludzi, przestrzenią. Podróż z dwójką małych wciąż dzieci nie była łatwa, ale udało nam się poczuć klimat Melbourne, Canberry, wspiąć się na Górę Kościuszki w deszczu i słońcu na przemian, patrzeć na Great Ocean Road i przywitać nowy rok patrząc na Harbour Bridge w tysiącem innych szaleńców. Był też czas na spotkanie po latach z sydneyowskimi przyjaciółkami, za którymi już mocno tęsknię. Całą naszą trasę zaplanowała, przy współpracy z Lonely Planet najlepsza planistka jaką znam :) (dzięki Mireczko).
Z racji rozjazdów nie wysłałam w tym roku życzeń, dziękuję wszystkim za pamięć o nas i życzę spokojnego i zdrowego 2010.
Subskrybuj:
Posty (Atom)