czwartek, 15 stycznia 2009

Zimno....


Temperatura wciąż powyżej zera, wieje zimny, suchy wiatr. Na szczęście świeci słońce i chmur ostatnio jak na lekarstwo. Nie wiem, czy moja percepcja zimna tak się zmieniła, ale marznę ostatnio bardzo. Do tego trzyma się nas przeziębienie, które naszczęście omija Olafa, a nam po kolei daje się we znaki. Zmuszona byłam też odwiedzić japońską izbę przyjęć i mimo nauki tego języka, bez pomocy Hirusia nie dałabym rady. Ogólnie wizyta była żywcem wyjęta z "Lost in translation".
Ogarnia mnie strach przed wydaniem na świat kolejnego potomka..., raz chciałabym oddać komuś to zadanie, a z drugiej strony chcę sama-sama....

wtorek, 13 stycznia 2009

Poświątecznie


Ostatnio coś ciężko mi się zebrać do pisania. Głównie przez brzuch...., przeszkadza mi kiedy trzymam na nim kompa, a siedzieć przy biurku też już niewygodnie. Brzuch wielki, córka się wierci, Olaf dotyka, caluje i słucha co mówię w temacie siostry. Ciekawam ile z tego rozumie.


Święta chociaż daleko od ojczyzny minęly bardzo polsko. Była Polonia, uszka, barszcz, kapusta, pyszne pierogi i krokiety Asi, ryba Babci Lodzi, sałatka, ciasta różnej maści, kutia, łazanki, opłatek i nawet kolędy. Zajrzał do nas też św. Mikołaj, który przybył w tym roku helikopterem.... Olaf był trochę wystraszony, Alex pięknie zaśpiewał, Emi pomagała nosić prezenty, a Mei jak zawsze czarowała całą sobą. Dzięki wszystkim za przybycie, pomoc i towarzystwo, dzięki Wam nasze pierwsze święta nie w Polsce, były naprawdę udane.


Kutia - męska robota









Przy barszczu...