środa, 15 października 2008

1 rodziny Shuna



Mam wrażenie, jakbyśmy wpadły na siebie dopiero wczoraj, a zaraz mija rok. Mojej japońskiej przyjaciółki (bo takim czasie i tylu wspólnych godzinach nie mam wahań by tak ją nazwać) synek właśnie skończył rok. Cieszę się, że mogliśmy celebrować to święto razem z nim i całą ich rodziną. Z jednej strony zdałam sobie sprawę jak uboga jest nasza tradycja, bo w zasadzie prócz tortu, śpiewania sto lat, licznych prezentów i gości nie byłam wstanie wymienić nic więcej. Za to pierwsze urodziny Shuna to bardziej skromna domowa ‚impreza‘, w przewadze spędzona na siedząco z wszystkimi na podłodze, z dużą ilością sake i przekąskami (w tym ryż przygotowany specjalnie na ten dzień), ale w elementami tradycji. Mały Shun dostał od jednej babci pierwsze kimono, w którym wyglądał jak zminimalizowany samurai, od drugiej dwa kawałki omochi, każdy ważący po kilogramie. Do tego tradycyjne japońskie chustki (pewnia mają jakąś wyszkaną nazwę), w które Miwa zapakowała jeden kawałek omochi i przewiązała przez ramię synka, tak aby Shun miał pakunek na plecach. Od razu cisnęło się nam pytanie, jak długo dziecko ma dźwigać ten pakunek.., no bo przecież z jego 10 kg wagi, dźwiganie 1 kg, to duży wysiłek, w sumie nikt nie widział, jak długo ma to trwać, więc mama uznała, że do pierwszego płaczu.., na co nie musieliśmy długo czekać ☺. Fajnie było móc uczestniczyć w rodzinnej imprezie i poodglądnąć trochę ich życie, zwyczaje i relacje.

A Olafowi najbardziej spodobał się prezent, który przynieśliśmy Shunowi – pociągi i tory oczywiście.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

very nice! hahahahaha

Anonimowy pisze...

when will you go online?

Anonimowy pisze...

when will you go online?