czwartek, 20 września 2007

Jak żołnierz

Nie wiem jak to nazwać, to chyba czołganie się. Olaf spaceruje w pozycji czołgającego się żołnierza po całym pokoju, gdy tylko napotka dywan, od razu zjada jego wystające kłębki. Nie wiem ile już tego zjadł, może jego uczulenie to nie jabłko, tylko wełna? Czy mam dodać mu do kleiku trochę wełny by to sprawdzić? Poza tym liże parkiet, bije go pięścią i złości się, gdy mu przerywamy tę zabawę.

W domu panuje coś co ma przypominać organizowanie przeprowadzki, ale z boku wygląda jak wielki bałagan, w którym nie widać za grosz logiki. Według nas jest, tylko trzeba się dobrze przyglądnąć.

Zaczynam mieć stracha, bilety leżą już w pokoju. Jeszcze kilka dni i nas tu nie będzie. A nasz synek nawet nie wie, co szykujemy. Pewnie dla niego najważniejsze, aby wszystkie zabawki poleciały z nami. Zazdroszczę mu tego spokoju.

Brak komentarzy: