sobota, 18 sierpnia 2007

Jesteśmy rodzicami po raz pierwszy.

Olaf ma już ponad 5 miesięcy, w zasadzie spędził prawie całe życie z nami, poza spacerami z babcią, zabawami z ciotką J, czy chwilami na rękach innych bliskich cioć i wujków. Zaczynam się zastanawiać czy na pewno wszystko robimy dobrze, czy dobrze go wychowujemy, jakie w sumie mamy doświadczenie w tej materii? Żadne. Czy więc każde pierwsze dziecko jest swoistego rodzaju królikiem doświadczalnym? Potrafimy wyremontować dom, wyjechać na drugi koniec świata, zorganizować dużą imprezę, a wychowanie naszego małego Fiziołka spędza mi sen z powiek. Dlaczego na studiach nikt nas tego nie uczy? Uczyliśmy się księgowania, które w życiu jeszcze mi się nie przydało, czy też poznawaliśmy historię filozofii, która polegała na studiowaniu piątkowej GW, a zamiast tego mogliśmy nauczyć się wychowania małych ludzi, by wyszły na dużych, dobrych ludzi. Czy mamy po prostu zaufać swojej intuicji? Czy to wystarczy? Czy przyglądnąć się sobie i ocenić pracę naszych rodziców, wyciągnąć wszystko co najlepsze, usunąć złe rzeczy i już. A skąd mam wiedzieć, że wybiorę dobrze? Kurka, przecież to jest takie ważne, te pierwsze miesiące. Chcę, żeby był szczęśliwy, otwarty na ludzi i świat, odpowiedzialny, radosny. Chcę by potrafił kochać, miał poczucie empatii, a z drugiej strony był twardy i nie poddawał się przy pierwszej porażce. No to do roboty!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Egzamin na prawo jazdy trzeba często zdawać kilkakrotnie, aż do skutku, żeby myśleć, że potrafi się już bezbłędnie poprowadzić samochód. Nawet małżeństwo można próbować powtarzać w celu ominięcia poprzednich pomyłek, a w wychowaniu dziecka nie ma niestety powtórek! Jest tylko jedna najważniejsza rzecz, która, wiadomo, zawsze jest dobra - to miłość, którą możemy mu dać. Reszta okaże się w praniu...